Skarb pana Isakowitza
Czy można napisać powieść o Żydach w czasach drugiej wojny światowej, która będzie… pogodna? Po przeczytaniu której naszą jedyną myślą nie będzie: to niemożliwe, że ludzie to sobie zgotowali. Która nie będzie zakłamywała historii, ale też nie wpędzi czytelnika w depresję?
Taką książką jest Skarb pana Isakowitza Dannego Wattina – powieść autobiograficzna.
Współczesna Szwecja i rodzina wiodąca spokojne życie. Do momentu, gdy siedmioletni syn narratora dowiedział się o krążącej legendzie, że jego pradziadek ukrył w Polsce skarb tuż przed transportem do obozu koncentracyjnego. Zaczął namawiać ojca do wyruszenia na poszukiwania, a ten postanowił zabrać ze sobą swojego tatę. I tak oto trzy pokolenia jadą śladami miejsc, w których mieszkali ich przodkowie. Wyprawa pokaże problemy, różnice zdań i niedopowiedzenia, jakie występują w każdej rodzinie. Ale też miłość i przywiązanie.
Czytamy o ich podróży i zarazem cofamy się do wspomnień o losach poszczególnych członków rodziny. Tych, którym udało się na czas uciec z Niemiec i tych, którzy zbyt wcześnie zakończyli swoje życie.
Tych, których jedyną traumą wydaje się być przymus posiadania wciąż pełnej lodówki (bo pamięć głodu nie pozwala im zachowywać się inaczej) i tych, którzy nie potrafią normalnie żyć i kochać, skoro członkowie ich rodziny nie przetrwali.
Jak to jest, że niektórzy opowiadają o swoich losach, a inni wolą zakopać swoje wspomnienia głęboko, jednocześnie nie dając nawet szansy swoim potomkom na zrozumienie? Czy warto chronić przed bolesną prawdą bliskich, a jednocześnie krzywdzić ich swoim, wynikającym z nieprzepracowanych traum, zachowaniem?
Trudne pytania, które pojawiają się niejednokrotnie podczas lektury.
Jeśli chcecie się pośmiać i mocno wzruszyć, jak również dowiedzieć, czy bohaterom udało się znaleźć skarb i co nim było – przeczytajcie koniecznie tę powieść.
Autor recenzji: Hanna Pietrzak-Trzcińska
Sprawdź dostępność książki: Skarb pana Isakowitza, Danny Wattin