Inaczej
Dzisiaj chcielibyśmy polecić dwie znakomite książki uwielbianej przez małych czytelników autorki – Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel. Łączy je wspólny motyw – opowiadają o sytuacji, która w jakiś sposób odbiega od normy. Pierwsza dotyczy rodziny, w której jest dziecko ze spektrum autyzmu, co oczywiście ma wpływ na wszystkich jej członków, każdy z nich musi się jakoś w tej sytuacji odnaleźć. Druga porusza trudny problem ciężkiej choroby dziecka. Chociaż oba przypadki stanowią duże wyzwanie dla tych, których dany problem dotyka, to jednak autorka usiłuje pokazać, że w każdych okolicznościach warto szukać pozytywnych aspektów i akceptować to, co daje nam los. Obie książki zdecydowanie mogą pełnić biblioterapeutyczną rolę.
Kosmita
A gdyby w waszym domu mieszkał kosmita?
Ola bardzo się ucieszyła z przyjścia na świat małego braciszka. Niecierpliwie czekała na moment, kiedy będzie mogła się z nim bawić. Tymczasem on rósł, ale wcale nie wykazywał zainteresowania siostrą. Coś było nie tak. Nawet koleżanka Julka, która też miała młodsze rodzeństwo, stwierdziła, że brat Oli chyba jest popsuty. Bo dlaczego woli siedzieć cały dzień na kocyku i uderzać jednym klockiem w podłogę? I nikt z bliskich go nie interesuje – jakby mieszkał w szklanej kuli, a oni byli niewidzialni.
Książka Kosmita Rokasany Jędrzejewskiej-Wróbel z perspektywy dziecka opowiada historię rodziny, w której rodzi się syn z autyzmem. Muszą wspólnie przejść długą drogę – od pierwszych podejrzeń, że coś jest chyba nie tak, poprzez żmudne próby diagnozowania, aż do potwierdzenia choroby. A kiedy już wiadomo – trzeba pogodzić się z tym, że będzie inaczej. Często trudniej. Że nie będzie NORMALNIE. Bo rodzice mają mniej czasu dla Oli. Bo nie może zapraszać koleżanek – skąd wiadomo, co jej bratu przyjdzie do głowy? Dlatego Ola się wstydzi. Mama nie da rady pracować, bo Kacpra nie chcą w przedszkolu (nie radzą sobie z nim). Za to tata musi pracować jeszcze więcej.
Na szczęście w domu pojawia się pan Marek, który, jak myśli Ola, jest specjalistą od kosmitów. Nic go nie dziwi, lubi Kacpra i powoli pokazuje całej rodzinie nowe sposoby komunikacji. Dzięki niemu w rodzinie zaczynają dziać się prawdziwe cuda – Kacper bawi się z Olą, uczy od niej nowych rzeczy, a pewnego dnia pisze do siostry list, bo łatwiej mu rozmawiać z nią w ten sposób. Wszyscy powoli odnajdują się w nowej sytuacji.
I chociaż ich życie nie jest łatwe, to przecież można – jak radzi pan Marek w ciężkich chwilach, gdy trzeba spełniać absurdalne (z naszego punktu widzenia) zachcianki chłopca, wyobrazić sobie, że występuje się w komedii.
Książka miała być przeznaczona dla dzieci, które mają autystyczne rodzeństwo. Pewnie skorzystają z niej i ich rodzice, gdyby, sami przygnieceni diagnozą i – jak to w naszym kraju bywa – pozostawieni bez pomocy – musieli „przypomnieć” sobie, że mają drugie – zdrowe dziecko, a ono też ma prawo do swojego życia. Także – pedagogowie i wychowawcy, którzy mogą natknąć się w swojej pracy zawodowej na to coraz częściej występujące zaburzenie. Opieką muszą otoczyć także rodzeństwo takich dzieci.
Moim zdaniem to lektura obowiązkowa nie tylko dla ludzi, którzy w swoim codziennym życiu spotykają się z problemem autyzmu. Także dla pani, która widząc dziecko z tym zaburzeniem twierdzi, że jest niewychowane. Dla tych spośród nas, którzy nie wiedzą, czy spotykając nietypowo zachowującą się osobę odwracać wzrok czy się gapić, a może próbować nawiązać kontakt, pomóc?
Dla naszych dzieci, żeby one nie miały tych dylematów, a ich zachowanie zawsze pokazywało akceptację i zrozumienie.
Autorka świetnie opisała całą gamę zachowań typu autystycznego i ich przyczyny, co pozwala nam “normalnym” lepiej zrozumieć np. przeczulenie na hałas, nadwrażliwość na dotyk, przywiązanie do codziennych rytuałów czy nadszczerość wyrażającą się mówieniem dokładnie tego, co się myśli. Jak sama powiedziała – chciała by jej książka była mostem między dwoma światami: naszym i ich. I nawet jeśli okaże się tylko solidną kładką – to już będzie duży sukces.
Cel osiągnęła. Jej książka otwiera przed czytelnikami świat kosmitów.
Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Lucjan. Lew, jakiego nie było
O chorobie niekoniecznie trzeba mówić wprost. Można skorzystać z terapeutycznej mocy baśni, gdzie autor, z pozoru opowiadając historię o czymś zupełnie innym, przekazuje pewne sugestie, rady, dodaje otuchy.
Hania wyrusza w trudną podróż, która jest metaforą choroby. Towarzyszy jej maskotka – Lew Lucjan. Będzie ją wspierał w drodze do odzyskania zdrowia, pomagał. Co najważniejsze – jak najlepszy terapeuta zdradzi kilka prawd, które pozwolą łatwiej odnaleźć się w tym niechcianym przecież położeniu. Pewnie także – pomóc w procesie zdrowienia (jeśli przyjmiemy jako prawdziwe stwierdzenie, że bardzo ważne jest w nim odpowiednie podejście psychiczne).
Bohaterka znalazła się w tej sytuacji wbrew swojej woli, ale musi ją zaakceptować, co więcej – nie zastanawiać się zbytnio nad przyczynami i nie rozstrząsać kwestii „dlaczego ja”? Nie myśleć, że jest to kara.
„Czasami pewne rzeczy się zdarzają. Czy nam się to podoba, czy nie. I nie ma w tym niczyjej winy“ – mówi jej lew Lucjan.
Żeby przetrwać ciężkie warunki, trzeba się pogodzić z sytuacją, odrobina dobrej woli może w tym pomóc. Nie zaszkodzi też wyobrażanie sobie, że nie jest aż tak źle.
Podróż jest długa i niebezpieczna, ale nie warto słuchać, co strasznego przydarzyło się poprzednikom. Należy pamiętać, że leczenie nie zawsze będzie wyglądało tak samo, podobną procedurę dana osoba może przeżywać inaczej: „Każdy, kto tu przybywa, musi pokonać własną drogę”. Poruszona jest też kwestia zmian fizycznych, jakie zachodzą podczas choroby. Hania inaczej wygląda i martwi się, że tak już zostanie (obrazowo dla dziecka autorka i ilustratorka przedstawiły to w ten sposób, że jest cała niebieska), na co Lucjan radzi jej, by pamiętała, że w środku wciąż jest taka sama.
Tę książkę spokojnie można polecić zmagającym się z chorobą czytelnikom w wieku od 5 do 100 lat.
Autor recenzji: Hanna Pietrzak-Trzcińska
Bardzo dziękujemy Fundacji ING Dzieciom za nieodpłatne przekazanie książek.