„Dołek” jest najlepszy!
Przy pewnej szkole, za salą gimnastyczną jest dołek. Rosną tam krzaki, sterczą pieńki, jest pełen gliny… Słowem – można się w nim świetnie bawić. Wow! – powiedzą młodzi czytelnicy (tak jak bohaterowie książki). Zgroza! – wykrzykną starsi ( jak nauczyciele opisani w tej krótkiej historii).
Bo tak to już jest, że dorośli chcą, by było bezpiecznie, a dzieci – fajnie. Jakże często są to dążenia całkowicie sprzeczne ze sobą. Tymczasem nawet w erze świetnych, kolorowych, zachwycających placów zabaw dzieciaki potrzebują swobody, brudu (tak!), braku kontroli. Oraz testowania swoich możliwości, nawet gdyby ich rodzice od samego patrzenia dostawali zawału serca.
I chociaż sama plasuję się raczej w czołówce nadopiekuńczych mam (a przecież tutaj mamy do czynienia z dorosłymi, którzy są odpowiedzialni za cudze dzieci, co jest jeszcze gorsze i bardziej psychicznie obciążające), to jednak jeszcze pamiętam, co sami wyrabialiśmy na trzepaku i pod blokiem, gdzie zamiast dołka – była górka.
Autorka świetnie pokazuje, że narzucona, zbytnio nadzorowana zabawa nie jest dla uczniów atrakcyjna.
Co więcej – w książce zdarza się wypadek, ale wcale nie w zakazanym miejscu. Uświadamia to dorosłym czytelnikom, że – dbając o bezpieczeństwo dzieci – musimy zdawać sobie sprawę, iż nie wszystko możemy mieć pod kontrolą. A dojrzewanie to także przekraczanie granic oraz nauka na błędach.
Skoro już Was przekonałam, że opowieść powinni przeczytać rodzice 🙂 to jeszcze słowo o zaletach tej lektury dla dziecka: pokazuje małym, jak można świetnie bawić się mając tylko kij, kawałek ziemi, kolegów i trochę kreatywnych pomysłów.
Autor: Hanna Pietrzak-Trzcińska
Książkę można zamówić (sprawdzić jej dostępność) tutaj!